czwartek, 31 grudnia 2009

na koniec roku

święta minęły równie szybko jak przyszły... a skończyły się zatruciem całej rodziny maminym obiadem :/ teraz szykujemy się do sylwestra, a przez 2 ostatnie dni jechaliśmy na sucharkach.. ciekawa jestem jak nasze żołądki przetrzymają imprezę :/

czas robić "zwierzęcy" makijaż i udać się do Toni :)

czwartek, 17 grudnia 2009

smutno...

Kaziczek umarł w nocy...

poniedziałek, 14 grudnia 2009

ide na bolje

każdego dnia i w każdym momencie dziękuję Bogu za to, że go spotkałam. za to, że jest przy mnie, że zawsze poratuje mądrą radą, ramieniem w które mogę się wtulić, że zaraża swoim bezgranicznym optymizmem...

już się nie martwię. mam najwspanialszego narzeczonego na świecie. kocham Cię Sokołek.

czwartek, 10 grudnia 2009

martwię się.

wczoraj facet oszukał mnie na 200zł, płacąc za zakupy "kolekcjonerską monetą". okazało się, że owszem, jest kolekcjonerska, ale wyceniają ją na 18zł. przez moją naiwność kolejne -200 do wypłaty -_-"

Mama coraz częściej pyta mnie, co po ślubie. w sensie, że powinniśmy zacząć odkładać kasę na poczet wkładu własnego na dożywotni kredyt na własne rodzinne mieszkanie. zamiast ładować pieniądze w czarną dziurę, jaką jest wynajem mieszkania.

coraz bardziej zastanawiam się, co będę robić po studiach, które owszem, są super ciekawe, mało kto studiuje taki kierunek, ale... co z tego? czy dostanę jakąś inną robotę niż w Podravce czy Bodziu? _-_

dopada mnie niestety lęk przyszłości. nie mam pojęcia jak ludzie utrzymują siebie, kilkoro dzieci, mają własne mieszkania, jak ja teraz wiszę kasę co najmniej 3 osobom i nie mam nawet na prezenty świąteczne :(

czwartek, 3 grudnia 2009

solidarność jajników

w moim przypadku nie istnieje. już od dawna zauważyłam, że lepiej dogaduję się z facetami i stawanie po stronie kobiet tylko dlatego, że to "moja płeć" u mnie nie ma miejsca.

Płomyk rozstał się z dziewczyną, nie przymierzając z jej winy. jednak jakoś już sobie poukładał życie, pojawiła się nowa dzioucha, i ex stwierdziła, że to on się powinien wyprowadzić, bo "już ma kogoś nowego". a on posłusznie zamierza tak zrobić, bo "przecież jej nie wyrzuci". jak nie on, to my z Sokołem to zrobimy. wolę mieszkać z przyjacielem lub z nim i jego nową dziewczyną, niż z panią wygodnicką, która nie potrafi nawet uczciwie przyznać, że to ona zawaliła, więc fair byłoby się wynieść.

drugi przykład zaczął się jeszcze na wakacjach, gdy zaczęłam się przyjaźnić z dziewczyną przyjaciela. spacerowałam z obojgiem, z każdym z osobna, pomagałam z konfliktach, problemach, jednak bliżej byłam z nim. ona pytała mnie, czy będziemy się przyjaźnić nawet kiedy się rozstaną i przytakiwałam. jednak potem, po dość długiej i niezrozumiałej zabawie jego uczuciami, zostawiła go, przestała się odzywać i do mnie. mimo, że teraz próbuje odnowić kontakt, ciężko mi ze względu na to jak potraktowała mojego przyjaciela.

w tym tygodniu nie lubię bab. ot co.

niedziela, 15 listopada 2009

da pani 50 groszyyy...

wychodząc z kościoła zostałam obskoczona przez cygańskie dzieci, oczywiście kulejące, brudne i na pewno zmarznięte... zobaczyłam też nieco starszego chłopaka stojącego trochę dalej i od razu przypomniał mi się "Dom za vešanje".
mimo, że strasznie mi ich żal, przyspieszyłam kroku i poszłam dalej.

wtorek, 10 listopada 2009

najpiękniejsze

cudownie jest czuć się kochanym nie tylko przez Najwspanialszego Mężczyznę Na Świecie, ale i przez przyjaciół :)

Szczuki powiedział wczoraj, że uwielbia patrzeć na nasze szczęście i nie może się doczekać, aż stanie się częścią naszej rodziny. bo wtedy już do końca życia będziemy razem (omigod).

Rin i Alia od kiedy dowiedziały się o naszym ślubie, zbierają pieniądze i pomysły jak tu przyjechać do nas. z Malezji! wierzę, że im się uda, to byłby najpiękniejszy prezent :)

z rzeczy przyziemnych - mam megatotalzajebistego kaca, ostatkiem sił dowlokłam się na uczelnię, żeby dowiedzieć się, że Henryka nie ma *zgon*

piątek, 6 listopada 2009

AAAAARGGGH!!!

rodzę w bólach magisterkę. strasznych. bólach. Pani Mańczak-Wohlfeld, pani Waszakowa i pan Prćić są mi wielką pomocą ale idzie mi jak po grudzie.
co 2 zdania idę do kuchni i parzę sobie kawę od Toni w džezvie od Martyny i zamiast naukowej inspiracji przypomina mi się Sokół:
"a jak będziesz miała 10 gości i każdy będzie chciał taką kawę to będziesz musiała im po kolei parzyć?"
"nooo"
"ja pierdolę..."
nie wiem nawet ile to stron mieć powinno, taki rozdział, ale podejrzewam, że trzy nie wystarczą...

jeszcze a propos Sokoła, śniło mi się dziś, że mieliśmy córeczkę, najśliczniejszą na świecie, bo z jego oczyma :)

o, kończy się kawa. czas na wycieczkę do kuchni :)

środa, 28 października 2009

różowo nie jest

zapomniałam oczywiście opisać artykuł i do jutra raczej tego nie zrobię, więc pierwszy karniak u Gordi welcome to :)
w dziekanacie 3 osoby przede mną pani zamknęła drzwi, a przez stanie tam spóźniłam się do pracy :/
a w pracy mam teraz 2 przerwy na siku i to dopiero od 17, bo nie wolno nam zamykać na tak długo jak zamykaliśmy (czyli 30 minut na obiad i raz dodtakowo na siku/rozmianę pieniędzy) Madziaaaa jest smutna, bo panie z administracji były już na etapie wysyłania "filmów o zamkniętym kolporterze" do naszej centrali :/
podjęłam próbę powiedzenia Mamie, że oto Sokól mieszka ze mną. niestety, poległam pod siłą jej argumentów :/

ciekawam, co czeka nas jutro...

wtorek, 13 października 2009

jak w korcu maku :)

podpisałam dziś umowę z DJ-em, który był w szoku, że od razu się zdecydowałam. ale jak mogłam nie wybrać człowieka, który wychowywał się na Kaziku, filmach Kusturicy i Pulp Fiction?

piątek, 2 października 2009

żeby tradycji stało się zadość...

na pierwsze zajęcia się spóźniłam, wracałam w deszczu, a dziś oczywiście już jestem chora :/

a żeby było wesoło, muszę być zdrowa do jutra do 13, ażeby do pracy pójść... ehh, tyle rzeczy do załatwienia, a ja oczywiście wybrałam najlepszy moment na leżenie w łóżku z katarem -_-"

z przyjemniejszych rzeczy - zaliczka na wesele wpłacona, Proboszcz wpisał nas do kalendarza ślubnego, a lista gości rozrosła się z 87 na 99 osób :)

sobota, 19 września 2009

mani mani mani... mast bi fani...

znowu próbuję szczęścia w lotku i marzy mi się ogromne wesele z najlepszym jedzeniem, najlepszą muzyką, toną gości i mega-giga apartamentem dla nowożeńców...

tymczasem wypłata w tym miesiącu przyszła marna, bo pół miesiąca siedziałam na urlopie i jeszcze część braków spadła na mnie... Sokół bierze pożyczkę na zaliczkę ślubną i jednocześnie zaczyna szkołę :/

to będą chude miesiące, ale w końcu ślub naszych marzeń bierzemy raz w życiu ;)

niedziela, 6 września 2009

Mądrość na dziś brzmi:

"rozpuszczone batoniki mogą szkodzić zdrowiu dzieci i być dla nich niebezpieczne i jeśli Sanepid wpadnie i zobaczy je takie rozpuszczone to mi zamkną kiosk"

środa, 2 września 2009

wracaliśmy od Marty i Karola...

o 2:30 w nocy, a on przystanął na środku ulicy...
"mogę zadać ci takie trochę intymne pytanie?"
"jasne"
"wyjdziesz za mnie?"

TAK!

niedziela, 30 sierpnia 2009

Malik + deprecha nie idą razem w parze...

Bachu miałaś rację :)

i mimo, że niby miałam dość ludzi, świetnie się wczoraj bawiłam :) mimo 12 godzin pracy i tych okropnych obcasów, ale za to miny Maksia i Denzla na widok mojego "wylaszczenia" bezcenne :D
siedziałam może z 5 minut podczas całego wieczoru, no bo tak się kończy wychodzenie do klubu z 5-cioma facetami :) mam dziś platfusa, ale za to miny dziewczyn podpierających ściany, gdy co chwila wchodziłam na parkiet z innym bezcenne :D
dostałam różę do Tomka i od Tomka też dostałam różę :D a że pani kwiatowa nie miała jak wydać, to Szczupak kupił róże też paniom podpierającym ściany i ich miny też okazały się bezcenne :D
Szczupak się zakochał i pomogłam mu przezwyciężyć wstyd i zatańczył ze swą ukochaną... jakieś 40 minut :) moja niezmiernie-zadowolona-z-siebie mina bezcenna :D

już nie muszę odpoczywać od życia :)

sobota, 29 sierpnia 2009

ale dół... (bo trzeba umieć śmiać się depresji w twarz!)

dziś mamy się ponoć lansować w PRL-u. buty na obcasie czekają w torbie, pończochy już na nogach, koszula Sokoła właśnie się pierze... jeszcze "tylko" 9 godzin w tej pieprzonej pracy, w której znowu mam wrażenie, że tylko ja się staram...

kręcidupa wyjeżdża w środę, może wtedy trochę odpocznę (a na pewno się wyśpię) [no offence, Szczupaczku :*]

czwartek, 27 sierpnia 2009

jestem zmęczona...

mam kryzys.

jestem zmęczona pracą, domem, piciem, chodzeniem spać o 3 i wstawaniem w południe... zmęczona jeżdżeniem do domu i siedzeniem w domu, zmęczona wychodzeniem i nudą...

potrzebuję wakacji od życia.

niedziela, 9 sierpnia 2009

"czuję, że to będą żenujace wakacje..."

tydzień nad morzem to zdecydowanie za mało. zwłaszcza z taką zajebiaszczą ekipą z jaką byłam :)
jechaliśmy pociągiem w 10 osób w jednym przedziale przez całą noc, a i tak udało nam się zrobić Szczupakowi urodzinowe przyjęcie-niespodziankę z 21-ma świeczkami w mini babeczce. swoją drogą, nie wiedziałam, że człowiek może spać w tylu dziwnych (czyt. niewygodnych) pozycjach :)
na polu namiotowym okazało się, że nie ma dla nas miejsca, bo nasza grupa cudownie się rozrosła z czterech osób do dziesięciu właśnie :) i tym sposobem Sokołek i ja zamiast namiotu dzieliliśmy przyczepę z Maksiem, Szczupakiem i Denzelem (4 osoby na łóżku to jest to!)
pogoda GiT, morze GIT, słonko Git! (Denzel opalił się na flagę Polski, mój brat w łaty, ja na świnkę, Maks na murzyna, a Szczuki na albinosa :)
"może dziś dla odmiany napijemy się wódki?" było tekstem całego wyjazdu... Kasia Maksowa pracuje w sklepie zaraz obok pola, więc po powrocie z plaży Chłopaki mieli zawsze schłodzone buteleczki Wyborowej... codzienne picie skutkowało nie tylko klasycznym żygi-żygi, ale też publicznym obnażaniem się ("niezła sprawusia"), rozgniataniem sobie krakersów na czole, nieprzyjmowaniem innych pokarmów niż zupka chińska oraz sikaniem do śpiworu...
długo by pisać.. o tańcach w LG, krwiożerczych chełbiach, siatce w morzu, kółku i rękawkach, pedalskich jazdach, "du hast Wurst", i mało śmiesznych/żenujących dowcipach... :)

chyba jednak powrócimy w przyszłym roku....

wtorek, 28 lipca 2009

odpowiedzialność? ha! a co to jest właściwie, że narzucacie prawa mi!

codzienne podróże do banku, robienie zamówień, przyjmowanie dostaw, korespondencja z jakimiś dziwnymi paniami, korekty raportów, ściąganie aktualizacji, załatwianie interesów od coraz to innych kontrahentów, o których nie mam of kors bladego pojęcia i jeszcze mnóstwo innych rzeczy...

już nie chcę być zastępcą kierownika!

piątek, 24 lipca 2009

...pieką mnie oczy...

nie ma, nie było i nigdy więcej nie będzie wokalisty wyzwalającego tyle emocji samym tonem głosu, co Ian Curtis.

...a myślałam, że przy piosenkach płaczą tylko rozchwiane emocjonalnie gimnazjalistki...

środa, 22 lipca 2009

najlepsze/najgorsze

na podstawie szalonych dni ostatniego tygodnia, stwierdzam, że jednak piwo/wino/tequila/wiśniówka/whatever other alcoholic drink nie jest najlepszy jeśli masz do pracy na rano :) lecz mimo wszystko...
w tequili najlepsza jest cytrynka :)
w fontannie na pergoli najlepsza jest Lux Aeterna (a najgorsze są wszystkożerne komary!)
w historii muzyki najlepsze były lata 90.! (szkoda, że sąsiad z dołu nie podzielał naszego zdania...)
w Ani-piercing najgorsze jest to, że kiedy przychodzimy rano (po cięęężkiej nocy) na kłucie to jej nie ma :(
w deszczu najgorsze jest to, że zaczyna padać w najmniej odpowiednich momentach
w Adrianie najlepsze jest to, że otwiera drzwi (nie swojego mieszkania zresztą, tylko Szczupaka) nawet kiedy ja dzwonię do innych (stupido!)
w mieszkaniu Szczupaka najgorsze jest to, że jest tak wysoko i nie wiadomo gdzie są włączniki światła (tak, zadzwoniłam do sąsiadów, myśląc, że to światło)
w Tomkach najlepsze jest to... że się tak kochają :) na 65% według sms-testu z Viva TV
w Sokole najlepsza jest broda, którą wszyscy uwielbiają wraz ze mną (sasasa)
a w porankach najgorsze jest to, że są zawsze za wcześnie... (a ostatnio jakoś występują zawsze z kacem...)

sobota, 18 lipca 2009

uprzedzenia

zawsze staram się nie patrzeć na wygląd, narodowość, kolor skóry, ale jak nie być uprzedzonym do Cyganek, skoro przed chwilą prawie mnie OCYGANIŁY na 120 zł???

czwartek, 16 lipca 2009

przyjaciół jak butów - nigdy za dużo

dzięki Sokołkowi przybyło mi mnóstwo wspaniałych przyjaciół, dzięki którym nie nudzę się już w ogóle (choć nuda to zjawisko, które w ogóle rzadko u mnie gości).

i tak oto na przykład w poniedziałek siedzieliśmy na piwku w Havanie, by potem przenieść się z wiśnióweczką na Wyspę, spotkać tam Ovcia z Damianem, a na koniec wylądować u Słowiczka na absyncie :)

we wtorek wstaliśmy z rana i ruszyliśmy na basen korzystać z pięknej pogody (szkoda, że bez Sokołka). popływaliśmy, poskakaliśmy na główkę, cycki i czoło :P graliśmy chyba z godzinę w skojarzenia oraz wywnioskowaliśmy, że Kolanowe blizny pochodzą od ataku szalonego drwala z wiatrówką :D szkoda tylko, że najładniejsza pogoda zrobiła się jak musiałam iść już do pracy :/ ale plecy i tak zjarałam -_-"

wczoraj natomiast na uwieńczenie przyjacielskiego maratonu, Szczupaczki wpadły z winem na obiadek i... koniec historii :P

czekam jutro na Martynę jako wisienkę na torcie :P

niedziela, 12 lipca 2009

i love my job

- Dzień dobry, proszę marlboro lajty
- Dzień dobry, nie ma.
- Jak to nie ma?
- Nooo... skończyły się.
- Jak mogły się skończyć?
- No, wie Pan, klienci przed Panem wszystkie wykupili... (-_-")
- To chyba trzeba pomyśleć, żeby mieć zapas!
- (>_<") niech Pan sobie wyobrazi, że zapas był, ale wczoraj jedna pani kupiła 2 wagony....
- Coś takiego! w takim razie camele proszę...

pewnie czeka mnie dzisiaj jeszcze niejeden taki yntelygent -_-"

piątek, 10 lipca 2009

uwielbiam...

..kiedy On tuż przed zaśnięciem, już w lekkim półśnie, szepcze "Kocham Cię.."

wtorek, 7 lipca 2009

Królowa Życia...

Szczupak znowu namówił mnie na wódkę, stosując skomplikowane metody psychomanipulacji - "Aguś, tobie też?" "Jaaaasne!" :D

potem trzy razy w ciągu pół godziny zamykaliśmy się w kiblu, on trzymał mnie za włosy, masował brzuch i wołał : "pokaż, co potrafisz, królowo!" jestem ciekawa jakie miny mieli panowie siedzący przy barze ;P ale swoją drogą, taki przyjaciel to skarb :)

ogólnie wieczór zaliczam do udanych, albowiem:
- okazało się, że Maksiu zna mojego Pana Prezesa :)
- Tomki dogadały się co do tatuaży (sokół i ryba nadymka rulez!)
- ja dogadałam się z Tomkiem co do piercingu (zobaczymy, czy się nie wycofa :P)
- ustaliliśmy, jak będzie wyglądać moja droga do ołtarza i porzuciliśmy pomysł ze świadkami w różowych sukienkach ze względu na serce mojej Mamy :)
- wybrałam Szczupaka na ojca chrzestnego Edwarda, bo tylko jemu się to imię podoba :P

noc była gorsza, bo wstawałam chyba z 5 razy, wypiłam wszystkie płyny jakie znalazłam na swojej drodze, łącznie z kawą z rana, supersłodką herbatą i wodą z kranu, a rano pierwsze co zrobiłam to zbiegłam na dół do sklepiku po wodę...

NIENAWIDZĘ PIĆ Z CHŁOPAKAMI! (innymi słowy, dziękuję za cudowny wieczór i czekam na powtórkę :P)

sobota, 4 lipca 2009

"JESTEM NIEWINNĄ DZIEWICĄ"

taki napis miała wczoraj Ania na swojej koszulce podczas wieczoru panieńskiego :) i welon przyozdobiony kondomami :D żałujcie devojki, które nie byłyście, bo było baaardzo miło... i pyszne shoty o wdzięcznej nazwie Blow Job :D

poza tym robię za powiernika Mojej Ulubionej Zakochanej Parze... fajnie jest słuchać dwóch wersji wydarzeń i wyciagać wnioski... szkoda tylko, że oboje zamiast po prostu otwarcie pogadać, szukają u mnie porady, a doradca ze mnie marny :/ samej sobie nie potrafiłam radzić przez tyle lat, a teraz mam pomagać innym ludziom! co najdziwniejsze, w rozmowie ze mną potrafią powiedzieć dokładnie o co im chodzi i czego oczekują od siebie, a jak przychodzi co do czego, to rodzi się awantura zamiast kompromisu... Żuczki moje, pogadajcie po prostu otwarcie, szczerze, bez aluzji i BEZ KRZYKÓW!

wtorek, 30 czerwca 2009

9:15...

bilans dnia wczorajszego:
- Booki zaliczony na 4.5! (a tak się bałam)
- wino u Martyny i Tomka, mniam!
- piwko w mleczarni z devojkami (+Rafał), Tomkami, Bedi i jej Karoliną i mnóstwem innych innych osób, mniam!
- kolacja w już-zamykanym mac Syfie, no cóż, nie takie mniam :)
- powrót do domu o 2:30

bilans dnia dzisiejszego:
- pobudka o 9:15 (a na 9:30 do pracy!)
- nie umyte zęby i nieuczesane włosy
- zero śniadania i zero kawusi (a jeszcze wczoraj specjalnie sobie mleczko kupowałam!)
- Kolporter otwarty 15 minut po czasie :/
- KACCCCC!

ale warto było, ot choćby żeby przejechać się do kibla u Bachy na plecach, dowiedzieć się, czemu nie wolno wyciągać sreberek z papierosów i wytłumaczyć Rafałowi, że "Ciastko" to nie tytuł książki Suljagicia:)

niedziela, 28 czerwca 2009

-ić, -ić, -ić, -ić...

z każdym kolejnym -ićiem w notatkach, powiększa się wielka czarna dziura w mojej głowie i narasta panika :(

trzecia kawa właśnie zaparzona. tym razem bez mleka, bo się już skończyło...

a Tomki na piwie! ja też chcę! *rozpacz*

sobota, 27 czerwca 2009

literatura-bzdura

wydrukowałam sobie wszystkie opracowane zagadnienia na literaturę współczesną... można by z tego sklecić niezłą magisterkę, tyle tego jest...
policzyłam w głowie ile zajmie mi samo przeczytanie tego chociaż raz, odjęłam czas, który mam spędzić dziś i jutro w pracy, wpadłam w panikę i... siadłam do gierek na fejsbuku :/
PROKRASTYNACJA RULES!

dzień lenia...

...skończył się tym, że jest druga w nocy, a ja przez natłok myśli nie mogę zasnąć :/

czwartek, 25 czerwca 2009

marskość wątroby i androgeniczny fumfel

dostałam 4 z serba... mogło być 4.5 gdybym pamiętała jak jest marskość wątroby... jak mnie zapytała, który nałóg chcę opisać, trzeba było wybrać seksoholizm, to przynajmniej nie wywołuje zmian w wątrobie :)

Sokołek będzie miał sokoła na plecach :) bez ręki :P trzeba tylko zaczekać aż przybędzie jego sponsor...

sponsor, Sokołka ukochany, został dziś przeze mnie znaleziony w czerwcowym wydaniu vouge italia i aaaa! ja rozumiem, że Steven Meisel wielkim fotografem jest i że historie o folii spożywczej były prawdziwe, ale SZMINKA? (ja nisam šminka, trzeba było rzec!) dla zainteresowanych (Bachu) wuala!




*biega spanikowana dookoła przystanku*

środa, 24 czerwca 2009

czemu nie ma czerwonego szablonu?

Bachu Bachu ze swoim barem skłoniła mnie do stworzenia nowego bloga :) tamten, choć prowadzony przez wiele, wiele lat, już od dawna leżał rzucony gdzieś w kąt, zapomniany, bo przecież siedzą w nim rzeczy, do których niekoniecznie pragnę wracać...
a tu proszę - nowy blog, bo nowe życie, nowy chłopak, nowe mieszkanie, nowa praca, nowe kolce i WSZISTKO NOWE!
tylko jeszcze potrzebuję szablonu nowego.. czerwonego...