Szczupak znowu namówił mnie na wódkę, stosując skomplikowane metody psychomanipulacji - "Aguś, tobie też?" "Jaaaasne!" :D
potem trzy razy w ciągu pół godziny zamykaliśmy się w kiblu, on trzymał mnie za włosy, masował brzuch i wołał : "pokaż, co potrafisz, królowo!" jestem ciekawa jakie miny mieli panowie siedzący przy barze ;P ale swoją drogą, taki przyjaciel to skarb :)
ogólnie wieczór zaliczam do udanych, albowiem:
- okazało się, że Maksiu zna mojego Pana Prezesa :)
- Tomki dogadały się co do tatuaży (sokół i ryba nadymka rulez!)
- ja dogadałam się z Tomkiem co do piercingu (zobaczymy, czy się nie wycofa :P)
- ustaliliśmy, jak będzie wyglądać moja droga do ołtarza i porzuciliśmy pomysł ze świadkami w różowych sukienkach ze względu na serce mojej Mamy :)
- wybrałam Szczupaka na ojca chrzestnego Edwarda, bo tylko jemu się to imię podoba :P
noc była gorsza, bo wstawałam chyba z 5 razy, wypiłam wszystkie płyny jakie znalazłam na swojej drodze, łącznie z kawą z rana, supersłodką herbatą i wodą z kranu, a rano pierwsze co zrobiłam to zbiegłam na dół do sklepiku po wodę...
NIENAWIDZĘ PIĆ Z CHŁOPAKAMI! (innymi słowy, dziękuję za cudowny wieczór i czekam na powtórkę :P)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czy ryba nadymka też jest z ręką? :P
OdpowiedzUsuńcieszę się, że pomysł z różowymi sukienkami odpadł :]
i... ciekawe gdzie znajdziesz chrzestną ;>?
hehe, ryby nie mają rąk uopszte :P
OdpowiedzUsuńchrzestna się znajdzie może gdzieś w rodzinie hehehe :P
biedny... E d w a r d! Edek z krainy kredek :D
OdpowiedzUsuńEdward będzie miał trudne dzieciństwo, ale czego się spodziewać po takich rodzicach i ojcu chrzestnym z rybą nadymką hihihihihi
OdpowiedzUsuń