niedziela, 30 maja 2010

Malik ma męża!

"Ja Agnieszka... łihihihihihi... biorę sobie Ciebie Tomaszu... chlip chlip... za męża, chlip hihihihi chlip, i ślubuję Ci miłość, wierność i...hihihihi... uczciwość małżeńską... chlip chlip chlip chlip... oraz, że Cię nie opuszczę hihihihi... aż do śmierci... tak mi dopomóhuhuhuhuż Panie Boże wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci... uff."

dziękuję Wam wszystkim. jesteście kochani. to też dzięki Wam ten dzień był taki niesamowity. =*

środa, 26 maja 2010

Bachu: "nasz Malik wychodzi za mąż..."

siedzę już w domu i czekam na wielki dzień. 3 dni do zostania "Panią Sokołowską".

emocje mnie rozsadzają! przygotujcie chusteczki!

poniedziałek, 17 maja 2010

what a night!

żyję :P wieczór panieński okazał się być dużo lepszy niż się spodziewałam :) i choć skończył się jak zwykle, a nie z klasą, byłam lepsza od Sokoła, który wymiękł już o 23 :P

impreza u Kabiroo biznismen była wielką niespodzianką :) miałyśmy całe piętro dla siebie, więc niczym nie skrępowana mogłam opowiadać jak wykorzystam w łóżku mandat, wałek i koszmarną trzepaczkę do jajek rodem ze średniowiecza o_O
quiz o Sokole okazał się trudniejszy niż myślałam, co zaowocowało piciem koszmarnego drinka, robieniem pompek i pokazywaniem dupy! och jak mogłam nie wpaść na to, że mój narzeczony pragnie być królem Polski! -_-"
przeniesienie imprezy do Strefy Zero okazało się zgubne, bo w klubie skończyło się piwo i Malik kupił wódkę... potem nastąpił już tylko pokaz slajdów, m.in: tańce na scenie, kibel, Płamen pojawiający się znikąd i strrrrrasznie długa podróż taksówką :/
prezenty wymiatają. erotyczne gry i gadżety (wreszcie spełnię erotyczną fantazję Sokoła, przykuwając go do kaloryfera) i wspaniała gra Wiochmen (a w środku znalazłam różowy berecik z antenką!)

dziękuję dziewczynki! dziękuję Aniu! dziękuję Kabiroo!

wtorek, 11 maja 2010

o słodka satysfakcjo!

baby są jednak mściwe :) są i zawistne :) i jest to dobre, ale tylko wówczas, kiedy to ja jestem mściwa i zawistna :D evo priča:

dziecięciem będąc (czyli w czasach gimnazjum) podobał mi się S. niestety nie odwzajemniał mego szczenięcego uczucia i pod koniec 3. klasy związał się z niejaką M. od tego czasu minęło już całkiem sporo lat, z S. nie mam kontaktu w ogóle i generalnie nic mnie już nie obchodzi, M. spotykam sporadycznie (raz na 2 lata) na mieście. ale za każdym razem jak się widzimy, ona z nieukrywaną satysfakcją zarzuca tekstami typu:
"muszę już iść, S. zaprasza mnie na obiad"
"u mnie nic ciekawego, byłam gdzieśtam z S."
generalnie ona i S. to i tamto, i powinno mi być przykro, że ona go wyrwała i wciąż jest z nim, a ja niestety musiałam się obejść smakiem...
o słodka satysfakcjo! wczoraj przyszli oboje do mnie do pracy na zakupy. S. wyszedł z Kolpa jak tylko mnie zobaczył, natomiast M. zaczęła standardową gadkę w stylu "co słychać od ostatnich trzech lat?"
Malik: "a spoko, kończę studia...."
M.: "i co szukasz pracy w zawodzie?"
Malik: "raczej nie, chyba mąż będzie musiał niestety zarabiać na dzieci :)"
M.: "mąż? dzieci?"
Malik: "ano.. tak za 19 dni wychodzę za mąż :D"
M.: "niemożliwe.. ty? (a kto, kurwa, papież?) no to cóż... pozostaje mi pogratulować..."

O SŁODKA SATYSFAKCJO! trwaj sobie kochana M. przy swojej gimnazjalnej miłości, ale to ja będę mieć męża buahahahaha :P

piątek, 7 maja 2010

zgnieciona

w ciągu kilku ostatnich dni stałam się powiernikiem naprawdę wielkich problemów moich przyjaciół. ciężko mi z tym, nie umiem sobie poradzić z uczuciami jakie te zwierzenia we mnie wywołały, a nie mogę też powiedzieć ich nikomu dalej... siądę chyba do zakurzonego pamiętnika.

w kolejnym wolnym dniu byłam totalnie zabiegana. Nataszka spadła z kanapy na głowę, pilnowana przez ciotkę :/ a Tomek wykurzał szerszenia z pokoju Ovća za pomocą odświeżacza powietrza. o_O

jaoooooo, potrzebuję choć jednego dnia, w którym nic się nie będzie działo!

lekarstwem na dzisiejszy dzień są The Strokes