piątek, 28 stycznia 2011

kadry napotkane w drodze.

Bachowy wernisaż okazał się wielkim sukcesem :) strrrrasznie mi się podobało - zarówno jej zdjęcia jak i te wszystkie piękne historie jakie opowiadała o miejscach, ludziach, zwyczajach... och Bachu i dodałaś kolejną cegiełkę do mojej sarajewskiej miłości! po prostu nie umrę jeśli nie odwiedzę tego miejsca - choćbym miała tam pojechać mając 95 lat!

nostalgia i chęć podróży coraz bardziej mnie cisną... ommmm... mam nadzieję, że jeżeli TYM RAZEM moje plany wypalą, podróże staną się bardziej realne...

tyczasem... rakija + wino + medovača + wino = hangoverrrr!

czwartek, 27 stycznia 2011

nostalgia

wtorek w pracy:
druku druku -> malu malu -> stuku stuku w klawiaturę (zapętlić 50 razy)

środa w pracy:
druku druku -> malu malu -> stuku stuku w klawiaturę (zapętlić 50 razy)

czwartek w pracy:
druku druku -> malu malu -> stuku stuku w klawiaturę (zapętlić 50 razy)

-------------------

gdzieś pomiędzy jednym zamalowywaniem nazwy zamawiającego a obliczaniem obwodu cięcia zapragnęłam gdzieś pojechać! i w dodatku chwyciła mnie taka nostalgia za Malezją... żal mi, że spędziłam z Rin tylko jeden dzień, że Ash nie dała rady do nas dotrzeć, żal mi, że nie mam żadnego zdjęcia z rastamanem z breakfast baru, że nie popłynęliśmy jednak na sąsiednie wysepki, żal mi, że tylu rzeczom nie zrobiłam zdjęć ani nie przyjrzałam się bardziej.
zdecydowanie najlepsze wakacje w życiu. i zdecydowanie chcę tam jeszcze wrócić!

wtorek, 18 stycznia 2011

prava domaćica

coraz częściej rezygnuję z sosów w torebkach, a zaczynam sama pichcić wszystko od podstaw... maj gad, chyba zaczynam być prawdziwą kurą domową... babcia będzie dumna :P a Sokołowi smakuje :D

a wczoraj, szłam ulicą, i oddychając przez usta czułam smak lodów waniliowych... SMAK, nie zapach, z każdym oddechem... WTF?

piątek, 14 stycznia 2011

srećnu novu godinu!

drugi sylwester zdecydowanie mniej gówniany niż ten sprzed 2 tygodni :) pomimo, że w Mleczarni wysiadły korki i muzyka zaczęła się dopiero ok. 22 :P

"nie sprzedam ci piwa, bo twoja koleżanka nie ma dowodu, a wiem, że to dla niej" - czyli dlaczego Malik powinien ZAWSZE mieć przy sobie dokumenty!

siedzieliśmy przy słynnym okrągłym stoliku, który był świadkiem wielu naszych sylwestrowych przygód...

chlebek ze smalcem jak zwykle pycha :)

Bahoo, Andrzej to świetny ziom! (mam nadzieję, że wysiadł na właściwym przystanku do domu)

i... disko disko partizani!

poniedziałek, 3 stycznia 2011

megasruuu!

wślizg w nowy rok udał się jak najbardziej - bez fajerwerków i picia na dworze, ale to z wódką popijaną herbatą w naszej kuchni i kupą w wannie Toni -_-'

kac nie tak wielki, wspomnienia w komplecie, a dziś z naładowanymi akumulatorami w nowej-starej pracy :) gdzie jak najbardziej mi się podoba i mam nadzieję zostać na dłużej...

Claire: ejj, twój prezent świąteczny wciąż leży u mnie w pokoju... wybacz!
Malik: wybaczam, bo twój prezent też jest wciąż w moim pokoju!

co prawda jej prezent już poleciał do Francji niezawodnym kurierem "Tomek S." (o ile nie zapomniał :P) więc czas uzbroić się w cierpliwość i czekać na swój ^^