piątek, 28 września 2012

intensywnie

gdy Bacha zadzwoniła parę dni temu i pytała co u mnie, odparłam, że nic się nie dzieje... bo w sumie taka prawda, przez ostatnie miesiące NIE DZIAŁO SIĘ NIC.

ale ten tydzień wreszcie przyniósł zmianę :) widziałam się z moja przyjaciółką z dzieciństwa, i nasze spotkanie udało się bardzo, mimo wielu obaw, które miałam związanych z tym spotkaniem. w końcu tyle lat się nie widziałyśmy, nasze drogi w sumie dawno się rozeszły... a było tak fajnie, że nie pogardzę jeszcze jednym i kolejnymi spotkaniami :)

byłam na czytaniu dramatu Martyny - cudowny! no i wreszcie widziałam się z samą panią dramaturg i z Ovciem, z którą ostatnio tylko sobie marudzimy, że nie możemy się spotkać, mimo że mieszkamy w tym samym mieście...

jeździłam po mieście z Sokołem, który szykuje się do kolejnego egzaminu na prawko (oby ostatniego!)

no i urodziny spędzone wczoraj tylko z mężem :) a pizza z Anią i jej rodzinką w sobotę :)

dobrze jest jednak czasem się ruszyć ;)