niedziela, 28 marca 2010

i need more motivation and less alcohol...

skrócono mi dzień o godzinę, jest już prawie druga, miałam cały dzień pisać pisać pisać... tymczasem pliku z pracą nawet jeszcze nie otworzyłam, za to obejrzałam już z 20 stron z elficką modą ślubną... (tak tak, bo ja nie jestem księżniczką tylko elfem :P) ale czas spiąć pośladki i do boju!

podziwiam Sokoła, że wstał dziś rano do pracy, ja wylegiwałam się prawie do południa (gdyby nie ta zmiana czasu, to spałabym tylko do 11 :P), ale jak zwykle nie mogłam przegapić kolejnego powrotu Szczupaka :)
Sokół: "zginiemy, jak będziesz tak wracał dwa razy w miesiącu" (a już na pewno zostaniecie alkoholikami)

żałuj Bachu, że nie było Cię z nami - przybliżałam chłopakom co robili ostatnim razem po wódce (nie pamiętali nawet tej części z gołymi dupami), a Sokołek zasugerował mi, żebym zapisywała ich co lepsze popisy językowe, a wczoraj każdy z nich błysnął...

Szczupak: "To jest jak chuj bez łososia!" (WTF?)
Maks: "Powiem ci jak galerianka - jak mi kupisz coś do żarcia, to ci zrobię... coś do żarcia!"
Sokół: "Jestem mięciutki jak kaczuszka... wszędzie, bejbe"

godzina 14. czas na magisterium.

niedziela, 21 marca 2010

maraton alkoholowy

od urodzin Alji w czwartek do dziś dzień w dzień gdzieś wychodzę... :)
najpierw właśnie piękne urodziny z naszym Timem i niewiadomego pochodzenia Hiszpańcami, w piątek piwko w 7Kotach z Tomkiem i Tomkiem (i już wiem dlaczego biorę udział w maratonie :P), wczoraj znowu jakieś picie z Tomkami i Maksiem, które skończyło się pokazywaniem tyłków u Szczupaka na podwórku, a dziś powitaliśmy wiosnę na Wyspie z ekipą BigStara i jeszcze paroma innymi osobami - wypizgało nas strasznie!

i codziennie oczywiście mam na rano do pracy :) i co wieczór żegnamy się "Aguś... Szczupak... No to do kiedyś... Czyli do jutra" :)

wtorek, 2 marca 2010

:D

"nie kładę się spać dlatego, że jestem pijany, tylko że zaraz idę spać"

czyli dlaczego dawno nie byliśmy u Marty i Karola :D

poniedziałek, 1 marca 2010

pełna mobilizacja i... reakcja łańcuchowa

po koszmarnym śnie Sokołek postanowił o nas zadbać i zaproponował wspólną modlitwę wieczorem :) jaoo, dawno, dawno zaprzestałam tej praktyki, no i skutki już były. teraz co wieczór klękamy trzymając się za ręce, powierzamy nasze troski i problemy Bogu i dziękujemy. przede wszystkim za siebie nawzajem :) i koszmary już nie wracają. taki narzeczony to skarb. SKARB, man!

mobilizacja wzięła się też odnośnie magisterki, ale to już dzięki Godzilli, oraz za sprawą pewnej skargi... >_< zamiast na koniec marca, mam przedstawić swój rozdział POJUTRZE! siedzę więc i tworzę kolorowe tabelki i coraz bardziej ułomne ich analizy, byleby coś było ehh...

a podczas odpoczynku od ułomnych analiz, oglądam sobie jak Szczupak się wydurnia w FashionTV (bo oczywiście ten śmierdzący, pomarszczony, tłusty dziad nie raczy się odezwać!), np. tu:
oprócz Szczukiego moją uwagę zwrócił Isaac Carew, no a konkretniej jego gwiazdki na ramieniu...
a od Isaaka już prosta droga do Josha Beecha i... im bardziej na nich patrzę, tym bardziej wrażenie, że nie tylko Sokół będzie miał tatuaże w naszej rodzinie :D