czwartek, 17 czerwca 2010

środa, 16 czerwca 2010

nadchodzi nostalgia!

dzisiejszy dzień, jeden z ostatnich w tym instytucie, obfitował we wspomnienia, zdjęcia i Vojvodynę :)
wszystkie głupie cytaty z pierwszego roku, Freta chora przez 5 lat, wspomnienia imprez, zdjęcia z wykładowcami, akademikowe historie... to wszystko przy piwie Biały Baran (którego ja przechrzciłam na Jelenia). zaczyna i mnie się łezka w oku kręcić....

w sumie fajnie, że mam jeszcze 7 karniaków hihi :) a Vojvodyna już się ładuje na fejsa!

sobota, 12 czerwca 2010

kaloryfer

parę dni temu, na drzwiach do bloku pojawiła się kartka pisana pismem i stylem zerówkowicza, żeby przygotować mieszkania do "wycinania kaloryferów. instalatorzy". w środę od 7 rano kuli, wiercili i robili mega syf na klatce, po czym wycięli kaloryfery i u nas (także zostawiając mega syf).

w czwartek rano kuli, wiercili i robili mega syf u sąsiadów z góry, a o 7:30 ktoś dobijał się do drzwi. okazało się, że to "instalatorzy" przyszli wyciąć kaloryfer. byli bardzo zdumieni, że u nas już są wycięte -_-"

w piątek rano kuli i wiercili i robili mega syf na korytarzu, a przed 8 znowu ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Justyna otworzyła panom, którzy "przyszli wyciąć kaloryfer". oznajmiła im, że już dawno mamy wycięty, co na co oni: "naprawdę? a kto wyciął?" (Ziutek i Józek, kurrryyyyyyyywa)

kwintesencję tego zdarzenia zawarł Płamen, drąc się z łóżka: "KURRRRRWA MAĆ!"

dzięki Bogu jest sobota i nie pracują.

środa, 9 czerwca 2010

11 karniaków

o dziwo, mam ich mniej niż w zeszłym semestrze. o dziwo nie ma mega kolejek na konsultacje. niestety wszystkie moje karniaki to piosenki -_-"

Godzilla pierwszy raz się roześmiała, gdy opowiadałyśmy jej z Tonią o moim ślubie. oto moja strategia na obronę mgr - jak nie będzie mi szło, zacznę opowiadać o ślubie!

szkoda, że nie mogę opisać swego ślubu jutro na dyktandzie :/

niedziela, 6 czerwca 2010

gupia pogoda robi to specjalnie!

siedzę i udaję, że wciąż piszę (na jeden przeanalizowany artykuł przypada 15 minut na fejsie, filmik na jutjubie i 2 strony demotywatorów).

przeszłam się do kościoła w pięknym słońcu, więc pogoda zaliczona. biedny mój mąż musi cały dzień w pracy przesiedzieć :(

a sałatka z pomidorów wyszła mi mega ostra ^^

sobota, 5 czerwca 2010

jak krew z nosa.

w ciągu 4 godzin napisałam niecałą stronę :/ Serbowie i ich rynek prasy muzycznej (a właściwie jego brak) doprowadzają mnie do białej gorączki! (mam nadzieję, że Godzilla nigdy się nie dowie, że informacje na temat gazet wzięłam z forów i Wiki)

a na dworze tak pięknie! chyba rzucę to w pizdu i wyjdę gdzieś.