niedziela, 12 lipca 2009

i love my job

- Dzień dobry, proszę marlboro lajty
- Dzień dobry, nie ma.
- Jak to nie ma?
- Nooo... skończyły się.
- Jak mogły się skończyć?
- No, wie Pan, klienci przed Panem wszystkie wykupili... (-_-")
- To chyba trzeba pomyśleć, żeby mieć zapas!
- (>_<") niech Pan sobie wyobrazi, że zapas był, ale wczoraj jedna pani kupiła 2 wagony....
- Coś takiego! w takim razie camele proszę...

pewnie czeka mnie dzisiaj jeszcze niejeden taki yntelygent -_-"

2 komentarze:

  1. indywidualistka15 lipca 2009 13:29

    o rety! że też dajesz radę z takimi ewenementami! A nie zdażyło Ci się przypadkiem, złapać spontanicznie kogoś za szyję i delikatnie poddusić? :p

    OdpowiedzUsuń
  2. wierz mi, było wielu, którym chciałam odcisnąć puszkę pepsi na czole :P

    OdpowiedzUsuń