piątek, 2 października 2009

żeby tradycji stało się zadość...

na pierwsze zajęcia się spóźniłam, wracałam w deszczu, a dziś oczywiście już jestem chora :/

a żeby było wesoło, muszę być zdrowa do jutra do 13, ażeby do pracy pójść... ehh, tyle rzeczy do załatwienia, a ja oczywiście wybrałam najlepszy moment na leżenie w łóżku z katarem -_-"

z przyjemniejszych rzeczy - zaliczka na wesele wpłacona, Proboszcz wpisał nas do kalendarza ślubnego, a lista gości rozrosła się z 87 na 99 osób :)

1 komentarz:

  1. hehe... ofkors, zajęcia się zaczynają to Malik chory... good one ;)

    OdpowiedzUsuń