piątek, 6 maja 2011

oh, screw it, I'm going home.

dziś o tym, że im bardziej chcę ładniej wyglądać, tym bardziej wszystko robi mi na przekór.

kiedy wstaję rano do pracy i nie planuję z nikim się spotkać wstaję z idealnym irokezem albo przynajmniej z nieroztrzepanymi włosami na wszystkie strony. Kiedy chcę wyjść na miasto, mogę nakładać żele/gumy/lakieru od groma i albo zostanę z trudnym do opisania kuczerykiem, albo wszystko "klapnie" w ciągu 15 minut. a ja chodząc po mieście poprawiam włosy co pól minuty i zastanawiam się czy nie wyglądam jak debil.

druga sytuacja - wygrzebałam dziś z szafy spódnicę w kratę i założyłam do niej zakolanówki. biegałam w nich po domu przez cały dzień i idealnie się trzymały. wyszłam z domu i ledwo przeszłam 20m, już zjechała mi lewa >_< poprawiłam ją, a po przejściu kolejnych 30m musiałam już podciągać obydwie. i tak oczywiście przez całą drogę -_-

aaaa, mam to w dupie, wracam do domu! (a w domu oczywiście, wszystko się znowu ładnie trzyma i wygląda, WTF?)

3 komentarze:

  1. Może to zimno sprawia, że obkurczają się nogi :P Ale nie przejmuj się Ty zawsze dobrze wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. indywidualistka8 maja 2011 20:02

    wydaje mi sie,ze za bardzo przejmujesz sie szczegolami :) pewnie i tak uroczo wygladalas z jedna zakolanowka na dole a druga u gory ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. och dziewczyny, poprawiacie mi humor jak nikt :)

    (wieczorem już się ładnie trzymały, więc teoria z obkurczonymi nogami odpada :D)

    OdpowiedzUsuń