poniedziałek, 21 marca 2011

p(A)nks not de(A)d

starzeję się... po pięciogodzinnym punkowym maratonie dochodziłam do siebie przez cały weekend ;) ale warto było jak najbardziej - poczuć się znowu jak za tych dawnych punkowych lat :)
pogo - miazga! (najlepszy był koleś pogujący z podeszwą własnego glana w ręce)
mój mąż w pogo w trampkach - no cóż... ;) (choć stwierdził, że może zainwestuje w glany jeśli zamierzam go częściej wyciągać)
Dritte Wahl - bardzo pozytywne zaskoczenie, stali się moim nowym ulubionym zespołem :)
Armia - uwielbiam jak zawsze, zwłaszcza, że minęło ładnych parę lat od kiedy ostatni raz widziałam ich na żywo (plus piętro zaliczone :D)
jedyne minusy koncertu to Eter-dupa, beznadziejny klub jak na taki koncert; zgubiona czapka Sokoła i moja rozwalona warga przez jakąś laskę, nieumiejącą panować nad dłoniami :/

1 komentarz:

  1. indywidualistka23 marca 2011 23:56

    AAAAAAaarmiaa!!! ACH!!! Uwielbiam :) pozazdroscic takich koncertow :D a lasce tez trzeba bylo pierdzielnoc w twarz.. wiem. tak sie nie powinno robic..no ale niektorych trzeba nauczyc kultury, nawet jesli ma to byc punkowy koncert :)

    OdpowiedzUsuń