nakręciliśmy wreszcie ostatnią 'scenę' naszego weselnego filmu, dłuuuuugi pocałunek na tle zmieniającej się panoramy miasta.
miło usłyszeć gratulacje od zwykłych przechodniów. miło usłyszeć, że jest się najpiękniejszą panną młodą. gorzej jeśli mówi to pan żul pozwalający sobie na zbytnią poufałość. :/
z niektórych miejsc spierdalaliśmy z piskiem opon, bo nadchodziły jakieś dresy lub karki, a ja jednak nie umiałam nie rzucać się w oczy w sukni ślubnej -_-"
kilka razy złamaliśmy prawo, aby uzyskać "najpiękniejsze ujęcie i scenę jakiej nikt jeszcze nie miał" :)
już za parę dni będzie wreszcie "efekt końcowy".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz