czwartek, 27 marca 2014

życie pędzi

za dużo się dzieje ostatnio, żeby to wszystko ogarnąć i znaleźć czas na pisanie...

Babcia miała wylew w listopadzie. Teraz dopiero wróciła do domu, właściwie do Ciotki, więc mojej Mamy nie ma w domu, bo większość czasu spędza tam, pomagając, przeprowadzając dziadków, martwiąc się.

My siedzimy w domu, ja mam przynajmniej spokój od jej marudzenia, ale za to dużo więcej pracy wokół domu.
W sumie, ja już nie siedzę w domu, urlop macierzyński się skończył i wróciłam do pracy - na pół etatu, ale jednak codziennie muszę tam chodzić. Mati ma opiekunkę, lubi ją, ale jeszcze ani razu nie została z nią na cały dzień sama, bo jakoś się tak składa, że któreś z nas ciągle jest w domu.

Choroby nas prześladują - najpierw Sokół, potem Mati (przechorowała urodziny - ale to i lepiej, bo w sumie bałam się jak zareaguje na tylu gości i cały ten rozgardiasz, a tak, gości odwołaliśmy i zjedliśmy tort w rodzinnym gronie), teraz ja jestem chora, więc niby L4 i niby leżenie w łóżku, a tak naprawdę mam po prostu więcej czasu, żeby zająć się domem.

Sklepik się rozwija. Zamówień przybywa, ale jeszcze nie na tyle, żeby się utrzymać (ach, ten ZUS....) z drugiej strony pozamawiałam tyle owego towaru, żeby jeszcze uatrakcyjnić ofertę, że roztopiłam trochę środków, które niby odkładaliśmy na mieszkanie =_= Sokół nie marudzi, tylko mnie wspiera i wierzy ciągle w mój biznes, a ja i tak mam trochę wyrzuty sumienia...

Mati nie śpi w nocy - w dzień jest niesamowita, rozgadana (zna już chyba 25 słów!), biega wszędzie na czworakach, wspina się na schody, staje przy wszystkim, o co może się oprzeć, a w nocy śpi bardzo kiepsko. Przynajmniej do momentu, kiedy śpi sama - kiedy my przychodzimy i kładziemy się z nią, wszystko jest w porządku i nic jej nie budzi. Ćwiczę się więc w cierpliwości - wieczory zawsze były moim czasem na oddech, herbatę, jakiś serial i ogarnięcie sklepu, teraz muszę co 20-30 minut chodzić do niej i usypiać od nowa.... Inne mamy mówią, że to minie. Czekam więc.

to taki mały update malikowego życia - zakręcony czas, czasem nie wiem w co ręce włożyć, czasem mam wszystkiego dość, czasem jest cudownie. Jak to w życiu :) chociaż czekam na spokojniejszy czas...

1 komentarz:

  1. Przyjdzie. Na chwile ten spokojny czas. I pójdzie. Więc dobrze, że cierpliwość ćwiczysz:) Mati minie, na pewno. A wtedy sie wyspisz i też będzie lepiej :) Trzymam za Was kciuki, żebyście nie zwariowali od tego wszystkiego:) Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń