kilka dni temu zadzwoniła do drzwi pewna pani - malutka, zgarbiona, zmęczona życiem. mówi, że nie ma pracy, ale za to trójkę dzieci...
nie prosiła o pieniądze, coś do jedzenia i jakiś szampon, żeby dzieciom umyć włosy. od razu przygotowaliśmy dla niej reklamówkę pełną jedzenia i rzeczy, dziękowała nam naprawdę szczerze.
i w takich momentach doceniam to co mam, pracę, mieszkanie, zaradnego męża... ale i boję się o przyszłość...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz